02 listopada 2018, 23:54
"POZWOLIŁEM JEJ ODEJŚĆ, PONIEWAŻ WIEDZIAŁEM, ŻE STAĆ JĄ NA KOGOŚ LEPSZEGO. A TERAZ KIEDY JEJ NIE MA, ZASTANAWIAM SIĘ, CZY SAMEMU NIE TRZEBA BYŁO STAĆ SIĘ KIMŚ LEPSZYM."
Jak długo jeszcze? Ciąglę pozwalam sobie odejść, choć mogę stać się przecież kimś lepszym. Kiedy już odejdę, żałuję że nie potrafiłam w porę się zmienić. Wrócić. DO SIEBIE. Bardzo chciałabym stać się kimś lepszym dla siebie. Polubić siebie i móc określić się jako osoba spełniona. Realizować plany i spełniać marzenia. Uśmiechać się całą sobą i doceniać życie.
Żeby nie rzucać tutaj tylko wielkich słów, ale mało precyzyjnych: chcę sprawnie porozumiwać się po niemiecku, a kiedy już będe to miała opanowane rekrecyjnie spróbować z hiszpańskim, planuję być dobrym pracownikiem i dążyć do lepszego stanowsika, jechać na jakieś fajne wakacje, najlepiej jakaś "egzotyka", ale Mazury też będą wspaniałe! Chcę polubić siebie, nie tylko to jaka jestem, ale też to jak wyglądam. A wszystko co złe chcę zostawiać tutaj.. Może będę potrafiła nawet znaleźć dla siebie jakąś dalszą drogę w życiu i gdzieś w trakcie tej drogi postawię swój mały, skromny domek.
Zobaczmy więc co mogę osiągnąć. Wzloty i upadki.